Surfing to sport o starożytnych korzeniach i prawdziwie globalnej podróży. Na długo przed Surfuj po Maroku stał się hasłem dla poszukiwaczy fal, praktyka jazdy na falach rozpoczęła się w ciepłych wodach Polinezji i Hawajów. Na przestrzeni wieków surfing rozprzestrzenił się na cały świat, od plaż Waikiki i Kalifornii po wybrzeża Australii, a ostatecznie dotarł do atlantyckiego wybrzeża Maroka. Ten artykuł przedstawia bogatą historię surfingu, badając jego polinezyjskie korzenie, jego XX-wieczny rozkwit i sposób, w jaki Maroko stało się światowej klasy miejscem do surfowania.
Starożytne początki: Surfing w Polinezji i na Hawajach
Historia surfingu zaczyna się na wyspach Pacyfiku. Polinezyjczycy jeździli na falach co najmniej od XII wieku, o czym świadczą starożytne malowidła jaskiniowe przedstawiające surferów. Na tych wyspach, zwłaszcza na Hawajach, surfing (znany jako heʻe nalu, czyli "ślizganie się po falach") było czymś więcej niż rekreacją; była to centralna część kultury, a nawet religii. Hawajscy wodzowie i królowie byli często najbardziej utalentowanymi surferami, posiadającymi najlepsze deski i wyłączne prawa do najlepszych fal. Zwykli ludzie mogli zyskać honor, demonstrując sprawność na falach, a umiejętności surfowania mogły nawet wpływać na status społeczny. Poza sportem, surfing służył celom praktycznym i duchowym: Polinezyjscy wojownicy wykorzystywali surfing do treningu bojowego, budując siłę i odwagę na rozbijających się falach. Rytuały otaczały każdy aspekt surfingu, od modlitw o dobre surfowanie po ceremonie kształtowania desek ze świętego drewna koa lub ʻulu. Krótko mówiąc, surfing był zakorzeniony w codziennym życiu starożytnych Hawajów, czczony jako "sport królów".
XX wiek: Surfing rozprzestrzenia się na cały świat
Na początku XX wieku surfing przetrwał stłumienie przez misjonarzy na Hawajach i był gotowy do globalnego odrodzenia. Kluczową postacią w tym odrodzeniu był Duke Kahanamoku, hawajski mistrz pływacki i jeden z najlepszych surferów epoki. Po zdobyciu złota olimpijskiego w 1912 roku, Duke podróżował po świecie, dając pokazy surfingu, wprowadzając niegdyś lokalny hawajski sport do miejsc takich jak Kalifornia, Australia i nie tylko. Jego charyzma i umiejętności przyciągnęły międzynarodową uwagę, a on sam jest często uznawany za "ojca współczesnego surfingu".
W kolejnych dekadach kultura surfingu rozkwitła w Kalifornii i Australii. Lżejsze deski surfingowe (dzięki innowacjom, takim jak wydrążone drewniane deski i późniejsze konstrukcje z pianki i włókna szklanego) sprawiły, że sport ten stał się bardziej dostępny. W latach 50. i 60. zapanował szał: Kalifornijscy nastolatkowie jeździli na falach w Malibu, a popularne media podsycały emocje, zwłaszcza film z 1959 roku Gidgetktóry przedstawił surfing milionom ludzi i zapoczątkował rozkwit przemysłu surfingowego. Muzyka surfingowa (jak Beach Boys) i filmy z imprez plażowych celebrowały nowo odkryty "kalifornijski styl życia surfingowego", wprowadzając surfing do głównego nurtu. W międzyczasie w Australii nadmorskie miasta od Sydney po Brisbane rozwijały swoje własne tętniące życiem sceny surfingowe, częściowo pobudzone przez słynny pokaz surfingu Duke'a Kahanamoku w Sydney w 1914 roku.
Ten surfingowy boom z połowy XX wieku rozpalił również ducha przygody. Surferzy zaczęli przemierzać świat w poszukiwaniu niezatłoczonych fal. Klasyczny film dokumentalny Niekończące się lato (1966) pokazał dwóch Kalifornijczyków, którzy okrążyli świat, aby surfować po idealnych falach, słynnie odsłaniając światu nieskazitelny Przylądek Świętego Franciszka w RPA. Zainspirowani takimi opowieściami, surferzy rozszerzyli swoje horyzonty na każde wybrzeże, które miało fale, od Europy po Azję i Afrykę. Pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku surfing stał się naprawdę światowy i było tylko kwestią czasu, zanim rewolucja w jeździe na falach dotarła do Afryki Północnej, przygotowując scenę dla surferów do surf Maroko.
Jazda przez Atlantyk: Jak surfing dotarł do Maroka
Wprowadzenie Maroka do surfingu nastąpiło w XX wieku, gdy globalne rozprzestrzenianie się tego sportu dotarło do Afryki Północnej. Najwcześniejsze fale w Maroku zostały prawdopodobnie pokonane na początku lat 60. przez amerykańskich żołnierzy stacjonujących w bazie wojskowej w Maroku. Kenitra (na północ od Rabatu). Stacjonujący tam personel amerykańskiej marynarki wojennej i sił powietrznych przywiózł deski surfingowe i zaczął surfować na plaży w Mehdia Plage, ku zdumieniu lokalnych gapiów. Ten mało znany rozdział zapoczątkował rewolucję surfingową w Maroku, poprzedzając bardziej znany napływ wędrownych surferów w późniejszej dekadzie.
W połowie i pod koniec lat 60. ubiegłego wieku Maroko znalazło się na mapie poszukiwaczy przygód na falach. Grupy kalifornijskich i europejskich surferów dotarły na południowo-zachodnie wybrzeże tego kraju. W szczególności zatoka Taghazout, niegdyś senna wioska rybacka w pobliżu Agadiru, stała się centralnym punktem po tym, jak rozeszły się plotki o jej doskonałych punktowych przerwach i 300 słonecznych dniach. Pionierzy podróżujący samochodami kempingowymi wzdłuż "szlaku hipisów" epoki przybyli, aby znaleźć światowej klasy fale łuszczące się wzdłuż raf Atlantyku. W Taghazout odkryli perełki, takie jak Anchor Point i Killer Point, długie, prawostronne przerwy rafowe, które mogły konkurować z falami w Kalifornii lub na Hawajach. Niektórzy z tych pierwszych surferów biwakowali na plaży przez miesiące, a nawet lata, skutecznie osadzając się w lokalnych społecznościach. Nauczyli surfować kilku ciekawskich Marokańczyków, wymieniali się deskami i wiedzą, a wielu z nich zakochało się w relaksującym nadmorskim stylu życia. Wielu zagranicznych surferów pozostało w Taghazout na stałe, żeniąc się z lokalnymi partnerami lub otwierając małe firmy, zasiewając w ten sposób ziarno rodzimej marokańskiej kultury surfingu.
W latach 70. surfing stopniowo zdobywał popularność wśród Marokańczyków. Na początku brakowało sprzętu - pierwsi przyjezdni surferzy mieli tylko kilka ciężkich longboardów. Ale w połowie lat 70. do Taghazout i pobliskich miast regularnie importowano nowsze deski shortboard i kombinezony. W miarę jak sprzęt stawał się coraz bardziej dostępny, coraz więcej miejscowej młodzieży dołączało do zabawy. Na początku lat 80-tych reputacja Maroka rozprzestrzeniła się na międzynarodowe magazyny surfingowe, które prezentowały jego niezatłoczone, doskonałe fale, a filmy zaczęły pokazywać marokańskie wybrzeże. Surferzy zdali sobie sprawę, że Maroko oferuje 3500 km zróżnicowanych fal - od potężnych raf w pobliżu Safi i Rabatu na północy, po łagodne plaże w okolicach Essaouiry, aż po pustynne punkty Sidi Ifni na dalekim południu. Wyrażenie "Surfuj po Maroku" stawał się rzeczywistością, ponieważ kraj ten zdobył swoje miejsce na światowej mapie surfingu.
Boom kultury surfingowej w Maroku: od lat 90. do dziś
W latach 90. surfing przestał być w Maroku undergroundową nowością, a stał się prawdziwą kulturą. W miarę jak sport ten zyskiwał lokalną popularność, dorastało pokolenie marokańskich surferów i przedsiębiorców. W nadmorskich miastach, takich jak Agadir, Casablanca i Essaouira, powstawały sklepy i szkoły surfingowe, często zakładane przez miejscowych pasjonatów lub powracających emigrantów chętnych do dzielenia się swoją pasją. W 1994 r. Maroko założyło własną krajową federację surfingu, aby organizować zawody i pielęgnować talenty. Mniej więcej w tym samym czasie marokański rząd dostrzegł potencjał turystyki surfingowej. W ramach dużej inicjatywy, Plan Azur (rozpoczętej w 2001 r.), zainwestowano w rozwój nadmorskich kurortów, w szczególności przekształcając Taghazout z miejsca odwiedzanego przez turystów w planowaną "wioskę surfingową" z ulepszonymi drogami, zakwaterowaniem i udogodnieniami. Celem było stworzenie miejsc pracy i przekształcenie miejsc takich jak Taghazout Bay w ośrodki zrównoważonej turystyki.
Lekcje surfingu na marokańskiej plaży, wielbłądy wylegujące się na brzegu, ilustrują połączenie lokalnej kultury z turystyką surfingową. Wysiłki te opłaciły się i w 2010 roku Maroko stało się głównym celem surfingowym. Liczba obozów i szkół surfingowych wzrosła z zaledwie kilku w latach 90. do ponad 80 firm surfingowych wzdłuż wybrzeża Taghazout Tamraght pod koniec 2010 roku. Miasta, w których kiedyś można było spotkać tylko sezonowych drifterów, teraz przez cały rok rozwijają się dzięki turystyce surfingowej. Warto zauważyć, że najlepszy sezon surfingowy w Maroku trwa od późnej jesieni do zimy (mniej więcej od października do marca), kiedy na wybrzeże docierają stałe fale północnoatlantyckie. W przeciwieństwie do Europy czy Ameryki Północnej, zimowy klimat Maroka pozostaje łagodny, z temperaturami wody około 16-18 °C i przyjemnymi temperaturami powietrza, co wzmacnia jego reputację jako zimowego raju dla surferów. Ta sezonowa przewaga oznacza, że każdej zimy plaże od Tamri do Imsouane zapełniają się międzynarodowymi surferami uciekającymi przed zimnem, chcącymi cieszyć się pustymi kolejkami i ciepłą gościnnością, podczas gdy oni surf Maroko w najlepszym wydaniu.
Dzisiejsza scena surfingowa w Maroku to dynamiczna mieszanka wpływów lokalnych i międzynarodowych. Pojawiła się kadra utalentowanych marokańskich surferów, od szarżujących na dużych falach, takich jak Othmane Choufani, po mistrzynie, takie jak Meryem El Gardoum którzy przesunęli granice w tradycyjnie zdominowanej przez mężczyzn arenie. Obecnie na marokańskich falach odbywają się także międzynarodowe zawody. Na przykład, World Surf League zorganizowała w tym kraju zawody pro (zawody WSL Pro Casablanca to jeden z godnych uwagi corocznych konkursów), a ostatnio Taghazout's Anchor Point pojawił się na torze Qualifying Series. Na poziomie oddolnym dziesiątki obozów surfingowych oferują wciągające "Surfuj i zostań", a w nadmorskich wioskach wciąż pojawiają się nowe hostele dla surferów, ośrodki jogi i warsztaty kształtowania deski. Co najważniejsze, wzrostowi temu towarzyszy trwały szacunek dla bogatej kultury Maroka. Odwiedzający są tak samo skłonni do delektowania się berberyjskim tagine i miętową herbatą w obozie nad oceanem, jak i do podziwiania zachodu słońca w Anchor Point. Rezultatem jest charakterystyczna kultura surfingu, która łączy marokańską gościnność i tradycję z wyluzowanym koleżeństwem dzielonym przez surferów na całym świecie.
Hotspoty surfingowe w Maroku
Plaża w Taghazout, głównym mieście surfingowym Maroka, niegdyś spokojna wioska, teraz pełna kawiarni, sklepów surfingowych i pensjonatów dla surferów. Dziś Maroko szczyci się szeroką gamą spotów surfingowych, które zaspokajają wszystkie poziomy umiejętności, od łagodnych przerw na plaży po pompujące adrenalinę przerwy na rafie. Linia brzegowa oferuje stałą falę i słynne długie przejażdżki (w najlepsze dni fale mogą ciągnąć się nawet przez pół kilometra). Podczas gdy wciąż dokonywane są nowe odkrycia surfingowe, kilka miejsc stało się filarami marokańskiej sceny surfingowej:
- Taghazout,: Najsłynniejsze miasto surfingowe w Maroku i serce kultury surfingu. Taghazout znajduje się na odcinku wybrzeża usianym przerwami od legendarnego Punkt kotwiczenia (długi, prawy punkt, który umieścił Maroko na mapie) do pobliskich spotów surfingowych, takich jak Killer Point i Kotły rafa. W zimowych falach Anchor może produkować potężne, światowej klasy fale, przyciągając profesjonalistów i weteranów do swojej linii. Samo miasto jest pełne obozów surfingowych, kawiarni i sklepów z deskami, które każdej zimy tętnią międzynarodowym surfingiem.
- Imsouane: Spokojna wioska rybacka na północ od Taghazout, słynąca z wyjątkowo długich fal. Malownicza zatoka Imsouane wytwarza łuszczącą się prawą falę, często reklamowaną jako jedna z najdłuższych w Afryce. Przy dobrej fali surfer może płynąć na pojedynczej fali przez setki metrów, zanim wyrzuci ją w pobliżu piasku. Łagodny, toczący się charakter głównej przerwy Imsouane czyni ją idealną dla początkujących i longboarderów, podczas gdy drugi spot o nazwie "Cathedrals" oferuje szybsze sekcje dla zaawansowanych surferów. To wyluzowane miasteczko ma małą, ale uroczą społeczność surferów i jest idyllicznym miejscem na relaks między sesjami surfingu.
- Safi: To przemysłowe miasto portowe kryje w sobie klejnot - ciężką, prawostronną falę rafową, która przy sprzyjających warunkach wytwarza pogłębiające się beczki, rywalizujące z tymi na Hawajach czy w Indonezji. Uważana za jedną z najtrudniejszych fal w Maroku, Safi Point (czasami nazywany "Ogrodem") może pomieścić potrójne fale nad głową i zapewnia przejażdżki z jednymi z najdłuższych odcinków rur na świecie. Jest to miejsce tylko dla doświadczonych surferów, ale ugruntowało nazwę Safi na globalnej mapie surfingu. Kiedy surfing się rozkręca, Safi jest miejscem pielgrzymek najlepszych lokalnych i międzynarodowych talentów ścigających prawdopodobnie najlepsze beczki na Atlantyku.
- Essaouira: Historyczne nadmorskie miasto (i wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO) znane ze stałych wiatrów i przerw na plaży. Zatoka Essaouira oferuje długi odcinek piasku z wieloma szczytami, wybaczający błędy spot surfingowy, który jest świetny dla uczących się lub średnio zaawansowanych surferów szukających zabawnych, szorstkich fal. Dalej na południe znajduje się wioska Sidi Kaouki zapewnia bardziej odsłoniętą plażę z mocniejszymi falami i silnymi wiatrami, które sprawiają, że jest ona popularna do uprawiania kitesurfingu i windsurfingu. Chociaż surfing w Essaouira nie jest tak sławny jak w Taghazout, mieszanka kultury miasta (ufortyfikowane mury obronne, tętniące życiem suki, festiwale muzyczne) i wybrzeże przyjazne dla surferów sprawiają, że jest to wyjątkowy przystanek na każdej marokańskiej wycieczce surfingowej.
W ciągu zaledwie kilku dziesięcioleci Maroko ewoluowało z punktu na radarze surfingowym do głównego miejsca docelowego w globalnej społeczności surfingowej. Podróż, która doprowadziła do Surfuj po Maroku Od polinezyjskich królów jeżdżących na drewnianych deskach, przez kalifornijskie imprezy na plaży, po nieustraszonych podróżników odnajdujących epickie przerwy w Taghazout, jest świadectwem uniwersalnego uroku surfingu. To historia wymiany kulturowej i przygody, jedna fala na raz. A ponieważ wybrzeże Maroka nadal wita surferów wszystkich pasów, jego dziedzictwo w świecie surfingu tylko się wzbogaca, udowadniając, że zew oceanu nie zna granic.